Dziś na tapetę biorę tekst na post na Facebook Harley Pets, którym zajmowałam się miesiąc temu. (Harley Pets to firma przewożąca koty i psy po Europie. Pytasz, co to za nisza i dlaczego one tak podróżują? Pytaj Michała, właściciela, ja nie podejmuję się rozwikłania tej zagadki.)
Wersja pierwsza postu, poprawna:
Leo* – wycofany, ale ucieszył się na widok swojego właściciela. Za to właściciel się rozkleił.
*-kot
Wersja chili vanili ze storytellingiem, lub po prostu nawiązująca relację z czytelnikiem:
Leo poznałem w Berlinie. Podróżował do Paryża. Niech was nie zwiedzie zwykły z pozoru wygląd. Cały był ą ę niczym Ludwik XIV – w powolnym rozciąganiu łapy, wysoko trzymanej brodzie, dostojnym kroku przy wychodzeniu na spacer. Nie dziwię się, że ciągnęło go do Francji. Po przyjechaniu na miejsce, życzliwością i łaskawością przyjął wzruszenie swojego człowieka i dał się przytulić. Nie przerwał przy tym porannej toalety – nie mógł przecież pokazać, że cokolwiek to dla niego znaczy. Mnie na widok łez szczęścia u 35-letniego faceta ścisnęło za gardło. Leo mojej reakcji oczywiście nie zauważył. Spoko, przyzwyczaiłem się po 1000 kilometrów. Gdzieżby miał spoglądać na mnie, nędznego sługę?Leo, z zaszczytem przewiozłem króla.
Co zrobiłam, żeby przejść od wersji dość minimalistycznej i nadal poprawnej do wersji upgrade’owanej.
Zastosowałam parę tajników, które możesz też poznać tutaj. O jednym pisałam już poprzednio – kamera przemysłowa. Teraz dochodzi wyciągnięcie szczegółu i odpowiednie porównanie.
Żeby wydobyć szczegóły tj. powolne rozciąganie łapy, musiałam oczywiście wypytać przewoźnika – co takiego ten kot robił, czego nie robią inne koty, jak się pet driver z tym miał, ile kilometrów razem przejechali, skąd dokąd itp.
To, co 'robi’ ten post, to porównanie kota do Ludwika XIV. (Niezbyt się wysiliłam, przyznaję. To, że ludzie są sługami swoich kotów wiedzą wszyscy, którzy kiedykolwiek mieli z nimi do czynienia.) Na obrazowym porównywaniu zyska również Twój post, czy tekst.
Najgorsze co można zrobić, jeśli chodzi o uwagę czytelnika, to pisać w ograny sposób, np.:
serce waliło mi jak dzwon, byłam głodna jak wilk.
Co wtedy?
1. Przeskanuj swój tekst pod kątem porównań.
2. Podkreśl te znane jak np.: „serce waliło mi jak dzwon”, „głodna jak wilk”
3. Poproś kogo tam masz akurat pod ręką o rzucenie pierwszego słowa jakie przychodzi im do głowy. Im dalej od tego, o czym piszesz, tym może być śmieszniej i ciekawiej.
4. Główkuj jak wpleść słowo, które dostałaś do twojego porównania.
Ja dostałam słowa: 'hokej’ i 'książka’. Teraz zastanawiam się, jak połaczyć „bijące serce” i „hokej”? „Głód” i „książkę”?
Po krótkich deliberacjach wpadłam na:
Serce biło mi tak, jakby cała drużyna hokeja waliła kijami o balustradę po tym, jak ich bramkarz został znokautowany przez przeciwnika.
Rzuciłam się na kanapkę jak kornik, który uciekł ze słoika i spadł na pierwszą od miesiąca książkę.
Jak ci się podoba zabieg z porównaniem oraz ze szczegółem? Zastanawiasz się po co takie wygibasy?
To mikro storytelling zamknięty w jednym zdaniu. Storytelling, czyli opowiadanie historii – jedna z niewielu rzeczy na świecie, która ludziom nigdy się nie nudzi.
Jeśli przejście od wersji poprawnej do chili-vanili ci się spodobało, prześlij mi kawałek swojego tekstu. Chętnie pokażę, jak można wyciągnąć z niego wszystko to, co najlepsze. Czekam na twój tekst pod: kontakt@dwa-slowa.pl
Jeśli pomyślałaś, że te wskazówki mogłyby się komuś przydać – podziel się, prześlij link do niego znajomym.
Zapraszam też do polubienia Dwóch Słów na FB i na webinar 14.01.2020 r. o 5 podstawowych i łatwych do uniknięcia błędach w pisaniu online, które popełnia mnóstwo start-up’ów. Podczas webinaru dodatkowo podam 10 inspiracji na mega-skuteczne tematy i początki maili. Dla obecnych na żywo BONUSSSSS!